WHO wprowadza nowe, wyższe standardy jakości powietrza. Smog w Polsce nie mieści się na skali.
Zanieczyszczone powietrze jest już jednym z największych zabójców na naszej planecie. Każdego roku zabija przedwcześnie około 7 mln ludzi.
Aby zrozumieć skalę warto porównać to do ok. 3,5 mln osób, które zmarło w ciągu niespełna 2 lat na covid-19. Światowa Organizacja Zdrowia – opierając się na kolejnych badaniach oraz najnowszych danych – wprowadziła właśnie nowe podwyższone standardy określające, kiedy powietrze zaczyna nam szkodzić. W Polsce już mamy nawet 10-krotne przekroczenia nowych progów.
Parametry jakości powietrza wytyczane są na świecie na 2 sposoby:
-
Pierwszym są normy określane przez polityków i wpisywane do odpowiednich norm dotyczących danego kraju, regionu czy wręcz miasta. Powstają w wyniku negocjacji i z reguły są wynikiem kompromisu. Uwzględniają wiele czynników - zarówno interesy „trucicieli” jak również tego, co politycy myślą o swoich wyborcach i co jest dla nich ważne.
-
Drugim są normy przygotowywane przez środowiska i organizacje medyczne, które opierają się na badaniach wskazujących kiedy powietrze zaczyna nam szkodzić. Nowe standardy WHO wpisują się w tę drugą kategorię parametrów.
Wytyczne Światowej Organizacji Zdrowia stanowią jednak ważną informację dla rządzących niezależnie od szczebla władzy. Jasno informują, jaki poziom jakości powietrza będzie rodził nieuniknione konsekwencje zdrowotne wśród mieszkańców. Od polityków natomiast zależy, czy otrzymana wiedza przełoży się na normy i standardy gwarantujące maksymalną ochronę zdrowia.
Niestety, bardzo często jedynym skutkiem są decyzje prolongujące skuteczne przeciwdziałanie zanieczyszczeniu powietrza. Motywowane głównie ograniczeniami ekonomicznymi, bazujące na krótkoterminowych korzyściach i wpisujące się w kadencyjność polityków. Co do zasady nie uwzględniają one długofalowych kosztów, które daleko bardziej przekraczają wcześniej uzyskane korzyści. W dużej mierze są to koszty związane z utratą zdrowia przez społeczeństwo.
Politycy mając udokumentowaną wiedzę i nie wykorzystując jej świadomie narażają społeczeństwo na utratę zdrowia i życia.
„Jeżeli normy funkcjonujące w poszczególnych krajach są wyższe, niż zalecane przez Światową Organizację Zdrowia, władze świadomie decydują się na akceptację zwiększonego ryzyka dla zdrowia” – mówi w komentarzu dla SmogLabu dr hab. Michał Krzyżanowski, ekspert Światowej Organizacji Zdrowia i współprzewodniczący zespołu, który opracował nowe standardy.
Najnowsza rekomendacja WHO dotycząca norm jakości powietrza zaostrza je w porównaniu z poprzednim badaniem, ponieważ – jak zapisano w komunikacie – „od ostatniej aktualizacji, która miała miejsce w 2005 roku, przybyło dowodów pokazujących, jak zanieczyszczenie powietrza wpływa na różne aspekty naszego zdrowia”.
Ich źródłem są nie tylko nowe badania epidemiologów. Duże znaczenie ma również rozwijająca się sieć monitoringu powietrza, która pozwala na zebranie bardziej precyzyjnych danych. Kluczowe jest jednak to, że w związku z tym eksperci zdecydowali, że trzeba zaostrzyć obowiązujące standardy. Przy okazji ostrzeżono, że ich przekraczanie jest związane z dużym zagrożeniem dla zdrowia.
Nowe standardy jakości powietrza Światowej Organizacji Zdrowia
- Pierwszym jest zmiana obowiązującego standardu dla pyłu zawieszonego PM2,5
To drobna frakcja pyłu, która do powietrza trafia między innymi z domowych kominów oraz jako efekt spalania paliwa przez spalinowe silniki wysokoprężne (choć nie tylko). Powietrze w Polsce jest wręcz przesycone tą strukturą pyłu zawieszonego, który jest wyjątkowo szkodliwy. Dzieje się tak, ponieważ poprzez płuca z łatwością może on przenikać do krwiobiegu potęgując problemy u osób mających oznaki np. choroby wieńcowej czy nadciśnienia. Ta drobna frakcja smogu sama w sobie często też składa się z toksycznych substancji często o charakterze rakotwórczym. Akceptowalny poziom obecności PM2,5 obniżono na podstawie nowych badań aż o… 40 i 50%. O 40 procent w przypadku dopuszczalnego stężenia dobowego (z 25 ug/m3 powietrza do 15 ug/m3 powietrza). Natomiast o 50 procent, kiedy mówimy o dopuszczalnym stężeniu średniorocznym (z 10 ug/m3 na 5 ug/m3 powietrza).
- Drugim jest zmiana standardu dla większej frakcji pyłu zawieszonego - PM10
Tutaj poziom akceptowalnego stężenia dobowego obniżono o 10 procent (z 50 ug/m3 do 45 ug/m3 powietrza), a średniorocznego o 25 procent (z 20 ug/m3 na 15 ug/m3 powietrza). Niejako paradoksem w Polsce jest fakt, że PM10 jest tym zanieczyszczeniem powietrza, z powodu którego najczęściej informuje się o smogu lub wszczyna alarmy smogowe. Nie dlatego, że jest ono najważniejsze – pył PM 2,5 jest dla zdrowia znacznie szkodliwszy – ale dlatego, że częściej się je mierzy.
Nowe wytyczne WHO dla pyłów zawieszonych PM2.5 i PM10
Źródło: SmogLab
- Trzecim jest zmiana standardu dla obecności dwutlenku azotu, którego sporo wydobywa się z rur wydechowych samochodów.
Szczególnie starych i zaniedbanych aut wyposażonych w silniki diesla, których w Polsce jest aż nadto w każdym zakątku kraju. Tutaj nowe dane kazały naukowcom nie tylko wprowadzić normę dobową - 25 ug/m3 powietrza, ale też aż o 75 proc. zaostrzyć normę roczną. Ta zamiast 40 ug/m3 będzie teraz wynosić 10 ug/m3 powietrza.
Nowe wytyczne WHO dla dwutlenku azotu
Żródło: SmogLab
Nowe normy WHO a polskie powietrze
Teoria teorią, a jak to wygląda w Polsce? Na przykład w Nowym Sączu w styczniu 2019 roku pyłomierze zarejestrowały dobowe poziomy pyłu PM 2,5 osiągające nawet 150 ug/m3 powietrza. To 10 razy więcej niż nowy standard określający akceptowalny poziom. Nowy Sącz nie jest tutaj wyjątkiem. Podobnie jest w zimie w wielu innych miejscach w Polsce.
A z kolei kiedy chodzi o dwutlenek azotu – ten na krótką metę: drażni spojówki, nos i gardło, a na długą może wpływać m. in. na rozwój astmy – to niespełna 20 procent polskich stacji pomiarowych zmieściłoby się w 2020 roku w nowych rocznych standardach Światowej Organizacji Zdrowia.
Dlaczego to jest tak szalenie ważne?
Zanieczyszczenia powietrza są obecnie uważane za największe środowiskowe zagrożenie dla ludzkiego zdrowia. Przypisuje się im aż 7 milionów przedwczesnych zgonów rocznie. Najwięcej w Chinach i Indiach, ale liczby są wysokie także w krajach takich jak Polska. Jednak chodzi tutaj nie tylko o przedwczesny zgony. Także o ogromną liczbę lat, które ludzie mogliby przeżyć w zdrowiu. A zamiast tego muszą zbadać się z astmą, przewlekłą obturacyjną chorobą płuc, skutkami wylewów i zawałów, ale także zwykłymi bólami gardła, zapaleniami spojówek i „przeziębieniami”.
Liczbę straconych lat zdrowia szacuje się na setki milionów rocznie.
Jednocześnie wiadomo, co robić, żeby było lepiej. Często brakuje jednak tzw. woli politycznej, by tak było.
„Znamy skalę problemu i wiemy, jak go rozwiązać. Zaktualizowane wytyczne dają politykom solidne podstawy i niezbędne narzędzia, by poradzić sobie z tym długoterminowym zagrożeniem dla zdrowia” – komentował dr Hans Henri P. Kluge, dyrektor WHO na Europę.
„Ta zupełnie nowa jakość rekomendacji WHO wynika z nowych badań potwierdzających negatywny wpływ zanieczyszczonego powietrza na nasze życie i zdrowie” – powiedział Piotr Siergiej, rzecznik PAS. – „Światowa Organizacja Zdrowia wytycza kierunek, w którym powinny podążać państwa unijne i Polska. U nas zastanawiamy się czy ograniczyć napływ starych diesli do miast? Czy wprowadzić bardziej restrykcyjne normy jakości węgla? Czy wreszcie wprowadzić w miastach zakaz spalania węgla? Na świecie takie dylematy są coraz rzadsze. Świat nam zwyczajnie ucieka, a my zostajemy w smogowym skansenie spalając brudny węgiel i drewno opałowe, wpuszczając w nasze granice zdezelowane, stare diesle. Czy tego chcemy, czy nie, te nowe rekomendacje będą miały fundamentalny wpływ na nasze życie. Zmieni się sposób w jaki będziemy ogrzewać nasze domy i czym poruszamy się po miastach” – dodał.
Jak się chronić i czy w ogóle można?
Można. Zmieniajmy po prostu to, na co mamy wpływ i nie dokładajmy się do wzrostu poziomu zanieczyszczeń. A jeśli już to robimy, to pomyślmy, jak chronić nasz dom przed zanieczyszczeniami, które są na zewnątrz.
Może warto rozważyć skorzystanie z pomocy genialnych antysmogowych oczyszczaczy powietrza Vestfrost. Ten duński producent oferuje 100% ochronę przed całym spektrum zanieczyszczeń związanych ze smogiem - PM10, PM2,5, a nawet PM1!!! Dodatkowo, dzięki aplikacji mobilnej możemy obserwować szybkość usuwania poszczególnych zanieczyszczeń oraz porównywać ich stężenie z zanieczyszczeniem na zewnątrz mierzonym przez najbliższą stację pomiarową GIOŚ (Generalnej Inspekcji Ochrony Środowiska).
Oczyszczacze powietrza Vestfrost oferują też podobną ochronę w stosunku do szkodliwych gazów, jakimi są lotne związki organiczne (ang. TVOC), takie jak m.in. formaldehyd czy benzo(a)piren. Wysokowydajny system filtracyjny z filtrem HEPA H13 oraz higienizacją lampą UV-C LED powoduje, że są to też oczyszczacze rekomendowane dla alergików.
Oczyszczacze powietrza Vestfrost mogą współtworzyć domowe systemy antysmogowe programowane aplikacją mobilną i pozwalające na sterowanie poszczególnymi oczyszczaczami powietrza w całym mieszkaniu czy domu.
VESTFROST VP-A1S70WH , VESTFROST VP-A1Z40WH , VESTFROST VP-A1M30WH
Komentarze
Zostaw komentarz
* Wymagane pole